Karkonosze, takie piękne, nieprzewidywalne, czasem nawet niebezpieczne. Śnieżka, Śnieżne Kotły, Kotły stawów, schroniska, szlaki… Jak oddać je na fotografii? Jak zrobić tak, żeby było inaczej, żeby Duch Gór był zadowolony i pozwolił mi wrócić w kolejnym roku. Odpowiedzią była Solarigrafia, czyli metoda fotografii o ekstremalnie długich czasach naświetlnia.

Aparat zrobiony z rurki.
Solarigrafia – metoda fotografii o ekstremalnie długich czasach naswietlnia. Bardzo ciekawa metoda, która pozwala zarejesować pozorny ruch słońca, a także otaczający nas świat. Liczyrzepa oczekuje czegoś specjalnego i myślę, że jest usatysfakcjonowany. Aparaty do tej metody tworzę sam. Używam do tego aluminiowych puszek, plastikowych rurek, nakrętek od wódki, itp. Jest to metoda negatywowa. Aparaty solarigraficzne są typową Camerą Obscurą. Krótko mówiąc, jest to wyciemnione pudełko z dziurką, przez którą wpada światło na papier światłoczuły. Najważniejsze zadanie, jakie stoi przede mną to zamocowanie ich w miejscu, które chcę fotografować. Teraz zostaje tylko czekać, rok, dwa… Niestety tak długo okres naświetlnia sprawia, że moje aparaty podatne są na warunki zewnętrzne, na ciekawość turystów. Czasem zainteresuje się nim jakiś zwierzak. Przy tak długim okresie istnieje możliwość zalania papieru, przez nieszczelności w konstrukcjach. Istnieje bardzo dużo zagrożeń podczas rocznego, lub dłuższego naświetlania.


Po zainstalowaniu zostaję tylko czekać. Dni, tygodnie, miesiące. Czas lecie ale strasznie powoli. Przychodzą myśli – czy puszki dalej wiszą? Czy Karkonosze dadzą mi szansę na odnalezienie ich całych i zdrowych. Czy Duch gór nie postanowił że kilka z nich podda próbie poprzez ptaszka który wydziobie dziurkę? Tak to w tym wszystkim jest bardzo trudne. Na szczęście czas leci, wyjazd w końcu nadchodzi. Najlepsze w tym wszystkim jest otworzenie puszki, wyciągnięcie papieru i ta radość z otrzymanego efektu. Niestety nie zawsze się udaje. Nie wsztkie aparaty dożyją do końca…
Karkonosz nie był mi przychylny.
Pierwsz raz z plecakiem pełnym aparatów pojechałem w 2015r. Nie spodziewałem się że w maju będzie aż tak zimno. Znam Karkonosze i wiem, że w poprzednich latach było o wiele cieplej w tym miesiącu. Ogólnie w górach jestem zawsze przygotowany na najgorsze, tym razem jednak miałem pewną rzecz która nie toleruje chłodu. Był to kleju do montażu puszek. Niestety przy takich temperaturach całkowicie stwardniał i nie mogłem go wycisnąć z tubki. Na szczęście miałem ze sobą taśmę izolacyjną. Pierwsze moje karkonoskie zdjęcia nie były rewelacyjne.



Do tego większość puszek przytwierdzonych na taśmę została zgnieciona. Zrobiła to właśnie taśma, która pod wpływem zimna, skurczyła się. Niestety jako początkujący fotograf w tej dziedzinie nie przewidziałem tego. Tak czy inaczej, byłem zadowolony z wyników, z tego, że coś w ogóle wyszło. No cóż, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Karkonosze mnie polubiły.
Kolejne naświetlnie — od 2016 – 2017 r. Uważam, że wyszły mi wtedy najlepsze zdjęcia Karkonoszy. Nie było ich za dużo, ale za to był, są takie, jakie sobie wymarzyłem.




Pięknie zarysowany pozorny ruch słońca. Przejrzyście oddany widok Kotła Małego Stawu. Śnieżka w swojej pięknej postaci. Tak to jest to, na co czekałem. To jest to, co sobie wymarzyłem. To był piękny zbiór w pięknych miejscach. Oczywiście wielkie dzięki dla Karkonoskiego Parku Narodowego za pozwolenie wejścia tam, gdzie nigdy nie mogłem. Oczywiście mogłem to robić tylko w określonych godzinach, porannych i wieczornych. Zejście parę metrów ze szlaku uchroniło moje puszki przed widokiem innych uczestników wypraw górskich. Nie uchroniło to jednak większości z nich przez kompletnym zalaniem. Mimo wszystko jest dobrze, jestem dumny i nagrałem nawet film pokazując jak to wyglądało od kuchni, tam w Karkonoszach.
Mogło być lepiej.
Kolejne lata 2017/18 Nie przyniosły wielkiego łał. Oczywiście jestem wdzięczny za każdą fotografię która przeżyła w tych ciężkich warunkach.



Nabrałem odwagi na bliższy kontakt z obserwatorium, co przyniosło piękne zdjęcia w kolejnym roku. Pozbierałem truchła następnych puszek. Ten rok jak żaden inny pokazał mi, gdzie mogę bezpiecznie wieszać a gdzie nie. To była dobra lekcja fotografii i trudnych górskich warunków.
Ostatnie naświetlnie, 2018/2019




Lekcja z poprzedniego roku dała efekty. W postaci bardzo ciekawych zdjęć Obserwatorium na Śnieżce i Kotła Małego Stawu, tym razem od góry. To był dobry rok, światło wpadające do puszki przez ten czas przyniosło efekty. Oczywiście kolejne straty w stanie aparatów były nieuniknione…
Co dalej?
Kiedy to piszę mamy czerwiec roku 2020, czyli od roku kolejne moje puszki naświetlają się w Karkonoszach. Jedyne co mi zostaję to trzymać kciuki i wypraszać u Liczyrzepy, aby był dla mnie łaskawy. Do tego szykuje kolejne konstrukcje, które będą zbierały światło do roku 2021, a już niedługo lecę w Karkonosze, pozbieram zniszczone przez górską aurę puszki, wyjmę papier z tych co przeżyły i wszystko Wam pokaże i opowiem.
Mizernie mi poszło.
kolejny zbiór był słaby, oj bardzo słaby. Rok 2019 – 2020 nie będę wspominał zbyt dobrze. Ale na szczęście mam to co najważniejsze. Zdjęcie Śnieżki. 5 zdjęcie zrobione z tego samego miejsca. Przedstawiam efekt.


Ps. Zawitałem w tym roku także w Tatry. Pozwolono mi nawet zainstalować aparaty na dachu Schroniska Morskie Oko! Jest to najpiękniejsze miejsce w Tatrach – Zobaczcie sami. Kliknij TU
Zapraszam także na mój kanał YouTube gdzie jest masa filmów o solarigrafii. Kliknij – YouTube
Rok 2021 – 2022. To już całkowita porażka.
Na szczęście główna kamerka-aparat przetrwał. Doszło kolejne, szóste zdjęcie do kolekcji. Karkonosze były przychylne.

Teraz czekam co przyniesie rok 2022… Zostańcie, przekonamy się razem. 🙂